niedziela, 28 kwietnia 2013

laminowanie na poważnie...

W miniony weekend pierwszy raz w życiu laminowałem. Dokładniej, to kładłem włókno szklane, wzmacniając je żywicą epoksydową, czyli czymś w rodzaju kleju, dla mniej wtajemniczonych:). Ale po kolei.
Jak już pisałem we wcześniejszych postach, udało mi się wyfrezować w styropianie model tunelu środkowego, czyli tego elementu, który znajduje się pomiędzy fotelami. Model ten posłużył mi jako kopyto do ułożenia laminatu. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, nie licząc prób na modelu redukcyjnym w skali 1:10, który zrobiłem minionej zimy w domu. Miałem mnóstwo obaw,mimo że oglądałem i czytałem trochę nt. techniki, materiałów i warunków laminowania. Zastanawiałem sie cały czas jak mi się uda proces i jaki będzie efekt końcowy. Najbardziej, po nieudanych próbach zimowych, obawiałem się wyjęcia gotowego elementu z formy, a dokładniej odklejenia jej. Posłuchałem rady jednego z ludzi doswiadczonych w temacie i okleiłem cały model folią aluminiową. Zdjęcia poniżej przedstawiają model tunelu po oklejeniu.

Pierwsze skojarzenie, jakie mi się nasunęło po tym zabiegu, odnosiło się do znanych z mojego dzieciństwa butów zimowych "sofix", w których chodzili Sigma i Pi, bohaterowie jednego z programów dla dzieci:). To tylko taka mala dygresja...

Następnie przyszedł czas na dopasowanie maty. I tu pojawił się mój pierwszy błąd.

Wybrałem "szmatę" 150g/m2. Wyczytałem gdzieś, że da ona dość dobre właściwości wytrzymałościowe. Plan był, aby nałożyć trzy warstwy. Powinienem był się domyśleć, podczas docinania, że materiał jest zbyt sztywny. Miałem jednak nadzieję, że po nasączeniu żywicą zrobi się on na tyle elastyczny, że ułoży się na formie. Niestety myliłem się. Już podczas nawilżania ciężko było odzwierciedlić kształt. Materiał zbyt sprężynował i nie dawał się formować.
Po skończeniu laminowania, już wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie...

Popełniłem dwa znaczące błędy, które zaważyły na tym, że cały element nadaj się głównie do wyrzucenia. Po pierwsze, użyłem zbyt grubej tkaniny. Zamiast 150g/m2 powinienem użyć 100g/m2. Tym bardziej, że nie jest to element nośny, a i jest sporo możliwości takiego przymocowania do ramy, że można całą konstrukcję jeszcze usztywnić.
Drugim moim błędem był wybór dość skomplikowanego elementu na pierwsze próby. Jak się okazało liczba zagłębień, promieni, łuków i przejść jest tak duża, że naprawdę wymaga sporo doświadczenia i praktyki.
Po tym jak udało mi się oddzielić element od formy - dzięki folii aluminiowej, przymierzyłem jak pasuje do pojazdu. Na szczęście pasuje jak ulał. Do tego podoba mi się sam design, który stworzyłem. Ergonomia może nie jest mocną stroną tych rozwiązań. Na tunelu zaplnowałem przełączniki i kontrolki, do tego jest półka na dokumenty czy telefon, ale do wszystkiego jest dość utrudniony dostęp przez źle pozycjonowany drążek zmiany biegów, jednak mimo tych wszystkich wad, podoba mis się.
Kolejne doświadczenie zdobyte. Jeszcze nie wiem, co zrobię z tym modelem. Czy spróbuję go naprawić czy jednak zrobię drugi. Na szczęście forma przeżyła, więc mogę kontynuować.


2 komentarze:

  1. Nie pomyślałeś o zastosowaniu worka próżniowego i pompy podciśnieniowej? To dzięki nim właśnie, (plus mata zapewniająca odciąganie powietrza) laminat ściśle przylega do formy i nie ma w nim pęcherzyków powietrza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chodzi o podszybie, to może zmniejszyć ten element do minimum, może zostawić przednią maskę, lub ją przedłużyć i do niej zamocować szybę. Ja tak miałem zrobione w moim pierwszym projekcie - szyba podnosiła się razem z maską. Twój revers nie jest duży i te elementy obudowy trochę go przytłaczają.
    pozdr. Janusz

    OdpowiedzUsuń