no i nadeszła chwila prawdy, czyli docinanie i przymierzanie i docinanie i przymierzanie i zdejmowanie i zakładanie i zdejmowanie i zakładanie i znowu docinanie...
Trochę czasu zajęło mi też dopasowanie zawiasów do maski. Najciekawsze jest to, że wszystko sobie obmyśliłem, kiedy projektowałem nadwozie. Niestety później mi to wyszło z głowy, przez co potrzebowałem kolejnych kilka godzin, żeby sobie przypomnieć. Na szczęście się udało i wszystko działa. Maska otwiera się tak jak chciałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz