Od samego początku chciałem, żeby pojazd nie posiadał klasycznej deski rozdzielczej - tablicy przyrządów i wskaźników jaką można spotkać w każdym klasycznym aucie. Po wielu zawirowaniach i rozmowach ze znawcami okazało się, że nie będzie łatwo zaadaptować jakieś liczniki od istniejących aut, czy motocykli - ten pomysł najbardziej mi się podobał. Zacząłem szukać i okazało się, że jest kilka firm, obecnych nawet na polskim rynku, które sprzedają prędkościomierze wraz z obrotomierzami, jako wyposażenie akcesoryjne. Jak się okazało, gdy taki komplet już zamówiłem, że zestawy takie mają wszystkie potrzebne przewody i czujniki. Hura. Najbardziej obawiałem się, że będę miał problem ze zgraniem sygnałów z czujników z tymi od wskaźników, żeby wskazywały odpowiednie wartości prędkości pojazdu, obrotów silnika czy temperatury cieczy chłodzącej. Na szczęście jak już wspomniałem udało się nabyć zestaw dwóch oddzielnych "zegarów".
Oba wyświetlacze są cyfrowe, co w przypadku obrotomierza jest akurat jego wadą. Zamiast wskazówki jest tylko wyświetlana liczba obrotów. Za to podłączenie wydaje się proste a to już duża zaleta. Dodatkową ogromna zaletą obu wskaźników jest ich uniwersalność. Prędkościomierz podłącza się w podobny sposób jak licznik rowerowy :).
Jestem pod wielkim wrażeniem wykonanej pracy i fachowości podejścia do całego projektu. Aktualnie kończę budowę dość prostego pojazdu elektrycznego dla synka i wiem ile czasu mi zajęło chociażby zrobienie ramy która jest o niebo prostsza od pokazanej tutaj.
OdpowiedzUsuńMam w związku z przeczytanymi tu artykułami pytanie: skąd można nauczyć się (dowiedzieć) jak projektować i obliczać ramę tego typu pojazdu (dla dorosłych:) Jakim programem się Pan wspomagał przy tych skomplikowanych wyliczeniach i rysunkach?
sprawa jest dosc prosta, najpierw 5 lat w technikum samochodowym, pozniej w moim przypadku 6 lat studjow na Wydziale Samochodow i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej z projektem quada jako pracy dyplomowej i jeszcze jakies 3 lata praktyki w przemysle samochodowym:) a obecnie lotniczym. A na serio to sprawa jest duzo bardziej skomplikowana niz moze sie wydawac. Sam nie jestem do konca pewien tego co zaprojektowalem, dlatego dopiero praktyka i testy oraz codzienne uzytkowanie pokaze co sie przez te wszystkie lata nauczylem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szczepan, ja wiem że dużo pracy i myślenia, żeby pojazd mógł jeździć, ale do diaska napisz choć słów kilka o tym co się dzieje, bo gotowam pomyśleć, że rama i zegary zawisły na kołku ;)
OdpowiedzUsuńWitam
OdpowiedzUsuńWłaśnie przypadkiem trafiłem ne ten blog szukając informacji przydatnych dla mnie.Myślalem że temat "reverse trike" u nas nie istnieje...a tu prosze ;-)Jestem w trakcie budowy takiego pojazdu lecz na bazie motocykla,projekt podobny do "lazareth triazuma".Szkoda że w twoim pojeżdzie zdecydowałeś sie na mało sprawny silnik samochodowy..a poza tym ok! Pozdrawiam.
Witam
OdpowiedzUsuńDziekuje za zainteresowanie i rowniez gratuluje pomyslu i trzymam kciuki zeby sie udalo - moze masz jakies zdjecia albo jakis opis gdzies, to chetnie popatrze. Moj e-mail to szczepanowski.p@gmail.com. Co do silnika i innych rzeczy zamontowanych w moim pojezdzie, to temat jest dlugi jak rzeka, zeby go przedyskutowac:). Nie wszystko jest najlepsze, ale w koncu to dopiero pierwszy egzemplarz. Pozdrawiam